Zapowiadał się kolejny intensywny weekend przed nami. Tym razem planowaliśmy odwiedzić dwa miasta: włoski Turyn oraz hiszpańską Barcelonę. Lot do Turynu mieliśmy zakupiony na sobotę rano z Warszawy. W związku z tym, żeby nie jeździć po nocach i czuć nadmiernego zmęczenia, pojechaliśmy w piątek wieczorem do Warszawy pociągiem Intercity. Droga z Poznania zabiera mu zaledwie 2,5 godziny. Swój nocleg mieliśmy, jak już wiele raz do tej pory w hotelu Holiday Inn Express Warsaw, do którego dojazd zabrał nam trochę czasu, pomimo wykorzystania Ubera, który ostatnio w Warszawie jest naszym numerem jeden do przemieszczanie się pomiędzy danymi punktami 🙂
W hotelu widoczna była nasza rezerwacja. Otrzymaliśmy jeden voucher na darmowy napój w barze (tylko jeden!), dzięki posiadaniu statusu Gold w sieci IHG. Rano, przygotowano nam 15 minut wcześniej śniadanie, niż jest w harmonogramie hotelu i zawieziono nas na lotnisko. Tutaj nie nadawaliśmy bagażu (tylko podręczny) i udaliśmy się jeszcze na 30 minut do saloniku. Wylot do Turynu liniami Wizz Air odbył się punktualnie o 7:40 i trwał 1:45 h. Rejs był spokojny, obłożenie samolotu niewielkie, a my oglądaliśmy sobie film na komputerze. Pełna, weekendowa sielanka.
Po wylądowaniu kupiliśmy bilet autobusowe do centrum. Kosztują one 6,5 Euro za osobę w jedną stronę. Autobusy odjeżdżają z przystanku, który znajduje się na wprost ostatniego wyjścia z terminalu przylotów. Dojazd do centrum zajmuje ok. 40 minut z uwagi na dosyć pokrętną trasę przejazdu.
Na starówce jest wiele ciekawych elementów przyciągających uwagę przechodniów takich jak pomniki, rzeźbione drzwi w brązie czy ciekawe mosiężne donice. Wzdłuż głównych ulic ciągną się kamienice z cudownie zdobionymi sukiennicami. Piazza San Carlo to plac za jeden z najpiękniejszych we Włoszech. Plac ma 168 m długości i 76 m szerokości, dawniej nosił nazwę Piazza Reale, a w okresie napoleońskim Place Napoléon. 2 maja 2010 roku papież Benedykt XVI odprawił w tym miejscu Mszę Świętą. W czasie naszego pobytu trwały przygotowania do maratonu.
Niedaleko centrum znajduje się Katedra Turyńska i kaplica Świętego Całunu. Ta pierwsza została wzniesiona w XV wieku. W jej środku jest przechowywane płótno, na którym odbita jest prawdopodobnie twarz Chrystusa. Całun Turyński ma 110 m długości i 436 m szerokości. Spór o wiarygodność Całunu toczy się od wielu wieków, pomimo licznych badań nie udało się jeszcze poznać jego tajemnicy.
Punktem, który najbardziej kojarzy się z Turynem jest Mole Antonelliana, czyli dawna synagoga. Jest to jeden z najpopularniejszych zabytków Turynu, w którym obecnie mieści się Narodowe Muzeum Kina. Nazwa samej budowli pochodzi od nazwiska architekta Alessandra Antonelli. Wieża ma wysokość 167 m i na niej znajduje się taras widokowy, z którego można podziwiać przepiękną panoramę Turynu. Niestety wejście do środka wiąże się z dłuższym oczekiwaniem w kolejce na co tym razem się nie zdecydowaliśmy.
Następnie w okolicach rzeki zrobiliśmy sobie przerwę, żeby coś zjeść. Później ruszyliśmy na wzgórze położone po drugiej stronie rzeki, gdzie można obserwować piękną panoramę Turynu. Tutaj znajduje się także sporo turystów, którzy robią sobie zdjęcia na tle ośnieżonych Alp.
Z uwagi, że zbliżała się pora obiadu, to wybraliśmy się w stronę centrum, gdzie w chińskiej restauracji zjedliśmy dwa, trochę losowo wybrane dania z makaronu. Nic specjalnego. Na koniec dotarliśmy na dworzec kolejowy, z którego chcieliśmy pojechać na lotnisko. Niestety okazało się, że z tego dworca nie jeżdżą pociągi w tym kierunku, ale z innego. Polecono nam mimo wszystko, żeby wybrać ten sam autobus, którym przyjechaliśmy do miasta. Tak też zrobiliśmy. Problemem był tylko zakup biletów, ponieważ skończyła nam się gotówka, a bankomatu, jak na złość nie było nigdzie w pobliżu. Również zakup biletów za pomocą karty w sklepach je sprzedających nie był możliwy. Koniec końców trafiliśmy do bankomatu, a następnie pojechaliśmy na lotnisko.
Tutaj okazało się, że nasza karta Priority Pass pozwala na wejście do saloniku o nazwie Piemonte Lounge. Wcześniej sprawdzaliśmy na stronie i byłem pewien, że tutaj nie mamy wstępu. Miło się zdziwiliśmy i ostatnią godzinę spędziliśmy na wygodnych fotelach, zamiast metalowych krzesłach w hali odlotów. Teraz czekał nas lot do Barcelony, samolotem Ryanair. O jednodniowym pobycie w Katalonii będziecie mogli przeczytać w kolejnym wpisie.
Śniadanie w Holiday Inn Express Warsaw
Pokój w Holiday Inn Express Warsaw
Hotelowa restauracja
Przed lądowaniem w Turynie
Na placu San Carlo pomnik Emanuela Filiberto
Katedra Turyńska
Mole Antonelliana
Wnętrze saloniku Piemonte Lounge
Najnowsze komentarze