Balicasag i Virgin Island to dwie wyspy, które miałem okazję zobaczyć w czasie wycieczki, która rozpoczęła się o 5 rano, kiedy to do recepcji hotelu przyjechał kierowca, żeby zawieźć mnie do przysłowiowego portu. Dokładnie było to miejsce pomiędzy jakimiś domkami, gdzie było na tyle płytko, że można było podejść do łódki. Co by nie powiedzieć, to panowie organizatorzy mają dobry wzrok i wypatrywali delfiny pływające i wyskakujące z wody doskonale. Ssaki te robią bardzo pozytywne wrażenie, a ich szukanie sprawia wiele radości. Kolejnym punktem był postój na wyspie Balicasag, gdzie zaserwowano dodatkowo płatne śniadanie i stąd płynęło się dodatkową łódką (też płatną ekstra) na snorkowanie. Zdecydowanie warto, bowiem to najlepsze miejsce, jakie miałem okazję odwiedzić na Flipinach.
Następnie popłynęliśmy jakieś 30 minut dalej do Virgin Island, która ma wiele pochlebnych opinii w Internecie i świetnie prezentuje się na fotkach. Rzeczywiście może robić wrażenie, kiedy jest słońce i widać lazur wody. Akurat tym razem niebo było pochmurne. Na wyspie tylko kilka osób, które sprzedawały pamiątki, napoje czy owoce. Ciekawostką jest duży pomnik ojca Pio na wyspie. Po tym wszystkim, kiedy dopiero była 10 godzina na zegarze okazało się, że to już ostatni punkt wyprawy. Kierownik wycieczki zapytał o adres hotelu i z uwagi, że jest on położony na klifie to podpłynęliśmy dosłownie pod mój pokój. Nawet do głowy by mi to nie przyszło, że tak można zrobić. Przyszedł czas na zapłatę za wycieczkę, ale gotówki brak. Po dojechaniu do miasta okazało się, że wszystkie bankomaty nie działają i trzeba udać się 20 km do stolicy wyspy. Nie było wyboru, motorek i w drogę. Tylko dzięki podpowiedzi pewnego Amerykanina, który pozdrawiał słowami „Take adventures” udało się wziąć pieniądze w dużym supermarkecie i wrócić do hotelu.
Pojawił się mocny głód, więc czas na obiad, który tym razem można było zjeść w restauracji przy Alona Beach. Ryż z jajkiem, ananasem i kurczakiem oraz koktajl czekoladowy. A wieczorem jeszcze raz do tej samej restauracji co dnia poprzedniego i znowu coś na ostro. Na wieczór kupiony w markecie Rum Borcay z Colą Light i można iść spać.
From Karolina:
Czesc, mam pytanie odnosnie pobytu na Filipinach a konkretnie na wyspie Panglao. Pamietasz moze ile kosztowala ta jednodniowa wycieczka po pobliskich wyspach z szukaniem delfinow? I generalnie, ile kosztuje np rum borcay z cola badz standardowy posilek? Wybieram sie tam za miesiac i zbieram przydatne informacje! Bede wdzieczna za odpowiedz 🙂 pozdrawiam!