Jeden z ostatnich naszych dni na Nowej Zelandii rozpoczynamy od śniadania przygotowanego przez naszą gospodynię u której śpimy. Otrzymujemy produkty jej własnej roboty, jak chociażby musli, ugotowany rabarbar czy jabłka. Niestety to nie do końca nasze smaki, więc zjadamy głównie tosty z miodem i dżemami (też własnej roboty).
Szybko pakujemy bagaże do samochodu i jedziemy nasze ostatnie 200 km, które zamknie pętlę zrobioną na wyspie południowej. Po drodze wstępujemy ponownie do parku, gdzie przebywają kangury, pawie, papuga i inne ptaki. Strasznie żałujemy, że nasza przygoda w tym kraju dobiega końca, bowiem dzisiaj pogoda jak na złość jest idealna, robi się powoli gorąco, czyli tak jak oczekiwaliśmy już od przylotu do kraju kiwi.
W drodze do Christchurch zatrzymujemy się w mieście Timaru, gdzie spacerujemy w okolicach latarni morskiej i szerokiej plaży.
Około godziny 13 docieramy do naszego ostatniego w Nowej Zelandii miasta, gdzie spędzimy nocleg. Jest to Christchurch, które nawiedziło potężne trzęsienie ziemi w 2010 roku, a dokładnie 4 września. Miało ono 7.1 w skali Richtera. Drugie przyszło 22 lutego 2011 roku i miało magnitudę 6.3. Z uwagi na bliskość epicentrum całe miasto zostało zniszczone, a śmierć poniosło 185 osób. Straty wywołane tym zjawiskiem szacuje się na 2,75-3,5 miliarda dolarów nowozelandzkich. Pomimo, że nie wszystkie budynki zostały totalnie zniszczone, to uszkodzenia są tak duże, że nie nadają się one do użytku. Podobno na przywrócenie normalności Christchurch potrzebuje jeszcze nawet 25 lat.
W mieście znajduje się centrum handlowe Re:Start, które zbudowane jest z kontenerów w różnym kolorze, co dodaje miastu dużej dawki optymizmu. Obok niego mamy most pamięci, który jako jeden z niewielu jest przejezdny i przechodzi nad rzeką Avon. My udaliśmy się do ogrodów botanicznych i położonego obok nich muzeum. Jest ono prawie tak fajne, jak to, które odwiedziliśmy będąc w Wellington. Co prawda jest tu mniej wystaw interaktywnych, ale można poznać dużo fauny i flory Nowej Zelandii.
Po tym jedziemy zakwaterować się do naszego hotelu Top 10 Holiday Park, gdzie otrzymujemy mały domek. Jest on zdecydowanie bardziej przyjazny od tego, który mieliśmy w Te Anau. Tutaj w cenie jest też pełen zestaw do gotowania, co wieczorem pozwala na przyrządzić kolację. Wcześniej jednak postanawiamy wykorzystać świetną pogodę i idziemy pobiegać, pewnie już ostatni raz w tym roku w pełnym słońcu. Pomimo, że jest środek dnia, a nasza ścieżka biegnie wzdłuż głównej drogi to spotykamy sporo osób, które robią dokładnie to samo co my. Tutaj biega dużo więcej osób niż w Polsce.
Do centrum miasta wybieramy się jeszcze raz. Wcześniej jednak zahaczamy o Countdown, żeby zrobić ostatnie zakupy przed wylotem do domu. Tym razem parkujemy samochód w innym miejscu i kierujemy się w stronę Cathedral Square, czyli miejsca, gdzie kiedyś stała piękna katedra. Kiedyś po mieści kursowały tramwaje, a dzisiaj tylko fragment jednej linii jest przejezdny. Obecnie jeździ tutaj linia turystyczna i używane są wyłącznie historyczne wagony.
Plaża w Timaru
Eksponaty w muzeum w Christchurch
Centrum handlowe zbudowane z kontenerów
Domek z parkingiem
Najbardziej kolorowa w mieście New Regent Street
Zniszczona katedra w Christchurch
Najnowsze komentarze