Swój dzień rozpoczęliśmy od smacznego, w większości serwowanego na słodko śniadania w hotelu Tonic. Okazuje się, że poza sezonem przebywa tutaj rzeczywiście bardzo mało turystów, bowiem w restauracji przez dwa dni widzieliśmy dosłownie kilka osób. Hotel jest raczej dobrze znany (widzieliśmy nawet drogowskazy do niego) i w innych terminach musi mieć duże obłożenie. Z drugiej strony styczeń nie jest najlepszym miesiącem na zwiedzanie Sycylii.
Przed południem wybraliśmy się na trening biegowy z Palermo do miasteczka Mondello, które słynie z jednej z najładniejszych plaż w okolicy. Przemierzając drogę z Palermo ma się wrażenie, że większość czasu jesteśmy w mieście, ponieważ miejscowości te są praktycznie ze sobą połączone. Biegliśmy trochę poboczem, a także pięknym parkiem, gdzie rosły liczne kaktusy i było bardzo zielono. Na miejscu kupiliśmy bilet na autobus powrotny do Palermo.
Tego dnia wybraliśmy się na spacer po mieści z zamiarem dotarcia na dworzec kolejowy, żeby kupić bilety na pociąg do Cefalu. Kursują one w dwie strony co godzinę, a do przejechania jest ok. 60 km (godzina drogi). Cefalu to urocze rybackie miasteczko, położone na wschód od Palermo. Wyjątkowy urok zawdzięcza pięknej plaży oraz skałom otaczającym miasto. W Cefalu znajduje się zbudowana w XII wieku katedra – budynek jest o tyle ciekawy, że łączy ze sobą różne style: bizantyjski, arabski i normański.
Wieczorem odwiedzamy tutejszy supermarket, gdzie cena litrowego wina wynosi 1 Euro, a także wiele produktów spożywczych jest w atrakcyjnych cenach. Kupujemy sobie bagietki i parówki, które spożywamy odpoczywając na ławeczce. Następnie idziemy jeszcze zobaczyć, jak wygląda wybrzeże po zmierzchu. Nasz powrotny pociąg jest opóźniony 20 minut (nie tylko w Polsce są takie problemy), więc ostatecznie do hotelu docieramy około godziny 21.
Mondello
Dworzec w Palermo
Wybrzeże w Cefalu
Katedra w Cefalu
From Rzemli:
Widoki piękne i te zdjęcie z gruszkami… jakie to słodkie