Archive by Author
29 maja 2018

Intercontinental Fujairah – idealny hotel na wakacje?

Intercontinental Fujairah – idealny hotel na wakacje?

Dzisiaj zabieramy Was do jednego z najlepszych hoteli, w jakich mieliśmy okazję spędzić czas w ostatnich miesiącach. Mowa o Intercontinental Fujairah Resort, który znajduje się w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i jest to nowy, niedawno otwarty obiekt. W poprzednim wpisie pokazaliśmy Wam tylko ogólny wygląd pokoju, który dostaliśmy. Teraz oprowadzimy Was dokładniej po tym luksusowym hotelu i pomożemy Wam ocenić czy warto wydać na niego od około 600 złotych za dobę lub 35 tysięcy punktów IHG (tak my właśnie zrobiliśmy).

W łazience, podobnie jak w pokoju czekały na nas butelki z wodą mineralną, które były uzupełniane.

Oprócz prysznica była także duża wanna i oczywiście kosmetyki.

Nie zabrakło również zestawu do kawy i herbaty, a także najróżniejszych kieliszków do napojów alkoholowych. Te były dostępne w mini barku, ale za dodatkową opłatą. Ekspres na kapsułki pozwalał nam przygotować sobie smaczną kawę bez wychodzenia z pokoju.

W pokoju czekała na nas drobna wstawka w postaci owoców. Jak widzicie na zdjęciu sam pokój był naprawdę duży, przestronny, jasny i elegancko urządzony. Z balkonu mieliśmy widok na morze i basen. Oczywiście nie brakowało tutaj dużego lustra, płaskiego telewizora czy radiobudzika.

Wcale nie gorzej hotel Intercontinental Fujairah wyglądał na zewnątrz. Dla gości (których podczas naszego pobytu było jak na lekarstwo) dostępnych jest kilka pięknych basenów, a dookoła nich leżaki, jak i wygodne kanapy.

Poniżej widzicie tereny zielone, które są jednak wykorzystywane przez animatorów i trenerów do codziennych zajęć. My graliśmy na tej pięknej zielonej trawce w tenisa.

Jest także specjalna strefa wydzielona tylko dla osób z dostępem do saloniku. To właśnie tutaj mieliśmy praktycznie prywatny basen z wygodnymi materacami, gdzie spędziliśmy wiele godzin. Tuż za drzwiami był właśnie wspomniany lounge, gdzie mogliśmy o każdej porze coś zjeść i się napić.

W porze podwieczorku serwowane były smaczne kanapki i ciasta, a także najróżniejsze soki owocowe. Po prostu żyć nie umierać.

Hotel położony jest oczywiście przy samej plaży, która jednak nie jest jakaś spektakularna, aczkolwiek piaszczysta, a woda w morzu latem jest bardzo ciepła. My jednak korzystaliśmy przez większość czasu z basenów.

Wieczorem mieliśmy okazję zjeść w saloniku kolację. Bufet był całkiem przyzwoity, a z karty mogliśmy zamawiać dania kuchni molekularnej. Hmm, chyba nie jestem zwolennikiem tego typu wynalazków, ale zawsze warto spróbować czegoś nowego. Dobrze, że drinki były już standardowej wielkości 😉

Piękny wschód słońca widziany z naszego balkonu. Trudno spać jak tutaj natura serwuje takie widoki! Ten czas kiedy temperatura jest idealna, a ludzi na basenie brak.

Dzień warto rozpocząć dobrym śniadaniem, a właśnie takie jest serwowane w hotelu Intercontinental. Liczba potrwa, które są przygotowane dla gości jest naprawdę pokaźna. Każdy znajdzie coś dla siebie. Od kuchni arabskiej, po europejską, a skończywszy na japońskiej. My postawiliśmy na pysznego omleta i cappuccino.

Po takim obżarstwie trzeba było sprawdzić jak prezentuje się hotelowa siłowania. Co tu dużo mówić jest ona bardzo dobrze wyposażona w najnowszy sprzęt, a do tego oferuje świetne widoki. Kto już ma dosyć biegania może udać się na masaż…darmowy w tym wypadku.

Tak właśnie spędziliśmy nasze blisko dwa pełne dni w hotelu Intercontinental Fujairah. Będziemy je na zawsze wspominać bardzo pozytywnie. Panuje tutaj pełen spokój, obsługa jest profesjonalna, jedzenie smaczne, a także jest mnóstwo opcji, żeby człowiek się nie nudził. Minusem zapewne jest położenie tego hotelu daleko od jakiegoś większego miasta, przez co najlepiej tutaj dotrzeć taksówką lub wypożyczonym samochodem. Poza tym to naprawdę doskonały hotel, któremu trudno cokolwiek zarzucić.



11 maja 2018

Fudżajra – pierwszy stop w drodze na Filipiny

Fudżajra – pierwszy stop w drodze na Filipiny

Rozpoczynamy kolejną relację z długiej, dalekiej podróży. Tym razem wybraliśmy się na Filipiny, ale połączyliśmy to dosyć płynnie z pobytem w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Oczywiście wszystko zaczęło się od zakupu ekstremalnie tanich biletów z Dubaju do Manili, które kosztowały około 200 złotych w dwie strony. Potem już było tylko gorzej… Doloty do Emiratów okazały się być wyjątkowo drogie z powodu ferii zimowych w województwie śląskim, skąd lata bezpośrednio Wizz Air na tej trasie. Musieliśmy sięgnąć po alternatywne rozwiązanie i z pomocą przyszedł czarter Enter Air z Warszawy do Fudżajry. (więcej…)



17 kwietnia 2018

Weekend w Egipcie (Taba) przez Ejlat

Weekend w Egipcie (Taba) przez Ejlat

Pod koniec zeszłego roku mieliśmy prawdziwy wyspy niesamowicie niskich cen na loty do Izraela, a dokładniej do Ovdy. Obok takiej okazji nie potrafiliśmy przejść obojętnie i w związku z tym kupiliśmy bilety w dwie strony liniami Ryanair z Poznania. Cena około 100 złotych, chociaż jak się okazało można było chwilę poczekać i zrobić to jeszcze taniej. Niesamowite, jak na ponad 4 godzinny lot. Takie same ceny dostępne były także z innych polskich miast. Obecnie także ceny są przystępne, więc kto jeszcze tutaj nie był powinien od razu przeszukać stronę Ryanaira. (więcej…)



3 kwietnia 2018

Santa Cruz de la Palma – odwiedziny stolicy La Palmy

Santa Cruz de la Palma – odwiedziny stolicy La Palmy

W przedostatni dzień naszego pobytu na wyspie udaliśmy się samochodem zwiedzić stolicę, która do największych nie należy. Mamy tutaj dosłownie trzy główne uliczki, które można obejść w około godzinę. Jednak jest czym nacieszyć oko, bowiem znajdują się tutaj kolorowe kamienice, a także Plaza De La Alameda na którym mamy świetnie wykonaną replikę statku Krzysztofa Kolumba – Santa Maria. W jego środku znajduje się Muzeum Morskie, które był teraz zamknięte. (więcej…)



22 marca 2018

La Palma – wycieczka dookoła wyspy

La Palma – wycieczka dookoła wyspy

Po dwóch dniach totalnego lenistwa (prawie, bo nie odmawiałem sobie biegania w krótkich spodenkach w grudniu😉) postanawiamy wykorzystać nasz wypożyczony samochód i zobaczyć, jak wyspa prezentuje się w innych miejscach. Podczas śniadania studiuję kilka relacji z La Palmy i mapę, żeby optymalnie zaplanować ten dzień.

Podczas jazdy co pewien czas natrafiamy na znaki informujące o punktach widokowych, na których się zatrzymujemy i robi zdjęcia. Największe wrażenie robią na nas bananowe tarasy, całe zbocza bananów i plantacje. Tyle tych żółtych owoców nie widzieliśmy nigdzie na świecie. Jako ciekawostkę powiem Wam tylko, że zatrzymując się przy jednej z nich dostaliśmy zupełnie za darmo olbrzymie kiści bananów, którymi mogliśmy zajadać się przez całą drogę.

Jednym ze słynniejszych punktów widokowych jest Mirador El Time, z którego możemy podziwiać całą panoramę Los Llanos. Po sesji zdjęciowej ruszamy dalej do Poris de Candelaria, czyli jednej z głównych atrakcji wyspy. Są to domki w skałach, do których dotarcie wcale nie jest tak łatwe jakbyśmy się tego spodziewali. Parkujemy samochód jak się okazało trochę za wysoko, ale droga była już tak mocno kręta i nachylona, że współpasażerowie woleli pokonać ją pieszo, a jak się domyślacie łatwo nie było, szczególnie z powrotem pod górkę. A przecież także sama droga do domków jest trudna i stroma, więc wybrałem się tam tylko z tatą, a reszta została wyżej. Widoki na końcu rzeczywiście przyjemne. To niesamowite co wykonała natura, jak i człowiek w tym wypadku.

Jadąc dalej zatrzymaliśmy się jeszcze w miejscu, gdzie jest obserwatorium astronomiczne, a następnie na punkcie widokowym na północy wyspy. Droga tutaj zrobiła się już bardzo, bardzo kręta i wymagała sporo pracy. Pomimo, że odległości nie są tutaj duże, to jednak czas przejazdu jest znaczący.

Oczywiście nie mogliśmy odpuścić sobie popularnych na La Palmie naturalnych basenów Charco Azul. Dotarcie do nich jest wąskimi, stromymi drogami, wzdłuż których oczywiście rosną bananowce. Co zobaczyliśmy na miejscu? Lazurową wodę i czarne skały. Połączenie mocno kontrastowe. Niestety okazało się, że baseny są zamknięte i nie można korzystać z kąpieli. Szkoda, bo są one dobrze zabezpieczone, a co jakiś czas wlewa się do nich razem z walą porcja morskiej wody.

Kiedy jesteśmy już na północnym wschodzie wyspy zaczynamy kierować się na Playa de Nogales, do której zjazd jest mocno w dół (w ogóle jest sporo takich miejsc, gdzie osoby o słabszych nerwach mogą poczuć strach). Droga prowadzi jednak wśród labiryntu bananowych plantacji. W końcu docieramy do parkingu, który myśleliśmy, że jest przy plaży, ale tutaj tylko są wysokie klify i schody prowadzące w dół. Ocean tutaj prezentuje swoją siłę i mocno uderz o skały. Część grupy zostaje na miejscu, a część idzie schodami, których są setki. Jak się okazuje dotarcie na Playa de Nogales nie jest wcale takie łatwe, ale widoki są zdecydowanie warte wysiłku. Jest tutaj zupełny brak turystów. Plaża jest oczywiście czarna – jej piasek jest bardzo drobny.

Zmęczeni bardzo długą podróżą kolejnego dnia postanowiliśmy zostać na plaży i odpocząć. Po południu wybraliśmy się do centrum miasteczka Tazacorte. Na ryneczku można znaleźć kilka fajnych kawiarni, gdzie wypiliśmy co nieco i rozpętała się ulewa. Musieliśmy ją przetrwać (w supermarkecie) i kiedy deszcze trochę ustał szybkim krokiem podążyliśmy w stronę apartamentu. Trzeba podkreślić, że nasza spacerowa trasa była niesamowicie malownicza, jak się pewnie domyślacie głównie przez wszechobecne plantacje bananów – piękna, bujna zieleń. Po drodze zobaczyliśmy także kościół Plaza Espana.



10 marca 2018

La Palma – bananowa wyspa

La Palma – bananowa wyspa

La Palma to jedna z wysp kanaryjskich, które odwiedzaliśmy już kilkakrotnie, jednak do tej pory były to głównie Teneryfa i Gran Canaria, oraz raz byliśmy na Fuertaventurze i Lanzarote. Po tym, jak EasyJet w 2016 roku otworzył nowy kierunek, którym była La Palma od razu mieliśmy wielką ochotę tam polecieć, tym bardziej, że ceny rzędu 200-300 złotych w dwie strony były bardzo zachęcające. Loty odbywają się z Berlina dwa razy w tygodniu we wtorki i soboty. My wybraliśmy na termin podroży pierwszy tydzień grudnia. (więcej…)



8 marca 2018

Mexico City w kilka godzin, możliwe?

Mexico City w kilka godzin, możliwe?

Nasza podróż po Peru dobiegła końca i czekaliśmy na lot do domu. Po drodze jednak mieliśmy okazję spędzić kilka godzin w Mexico City, czyli stolicy Meksyku. Miasto to jest uważane, za jedno z ciekawszych w Ameryce Środkowej, dlatego postanowiliśmy to zweryfikować.  (więcej…)



8 marca 2018

Wracamy do Limy na ostatni dzień w Peru

Wracamy do Limy na ostatni dzień w Peru

Nasz pobyt w Cusco szybko dobiegł końca. O poranku spakowaliśmy nasze plecaki i ruszyliśmy pieszo na lotnisko, które położone jest kilka kilometrów od centrum. Poranek był jeszcze dosyć chłodny, ale szybkie tempo sprawiło, że nie zmarzliśmy. Okazało się, że w lotnisku mamy do dyspozycji dwa saloniki. Pierwszy jeszcze przed przejściem do strefy wylotów, gdzie zjedliśmy kanapkę na ciepło i wypiliśmy sok, oraz drugi już w hali odlotów, gdzie spokojnie czekaliśmy na rejs Viva Air do Limy. (więcej…)