Kolejny dzień to wycieczka do Delty Mekongu. Wybraliśmy najbardziej podstawową wersję i uważamy to za dobrą decyzję. Z hotelu odebrano nas punktualnie, a wcześniej mogliśmy spokojnie zjeść syte śniadanie. Po około dwóch godzinach jazdy mikrobusem dotarliśmy do My Thom gdzie przesiedliśmy się na łódkę turystyczną. Wąskim dopływem z obu stron porośniętym bujnymi plamami wodnymi dopłynęliśmy do Rach Xep. Ta maleńka wioska w środku niczego żyje z turystów.
Przewodnik zaprowadził nas najpierw do pszczelarza. Przy wejściu sklepu z miodem znajdował się ul, którego początkowo nie zauważyliśmy. Pszczelarz zaprosił nas na mały pokaz – otworzył ul i wyciągnął jedną przegródkę pełną pszczół. Bez rękawic, siatki na głowę, ani dymu jak w Polsce. Pszczoły małe i bardzo łagodne. Nadszedł czas na degustację herbaty z miodem. Miód wyprodukowany przez pszczoły, które żywiły się nektarem z kwiatów drzewa o nazwie longan. Smak miodu zupełnie inny niż wszelkie nam znane. Podczas degustacji przygrywał nam zespół folkowy.
Następnie trafiliśmy fabryki cukierków kokosowych. Degustacja jeszcze ciepłego cukierka bardzo nam się spodobała i powtórzyliśmy ją kilka razy. Rzeczywiście są one bardzo smaczne. Oglądaliśmy jak zespół pań przygotowuje słodycze, które sprzedawane są w marketach w Ho Chi Minh. Obok znajdowała się klatka z około dwumetrowym pytonem. Był to python molurus, czyli jeden z największych pytonów, a do tego o bardzo łagodnym usposobieniu. Niestety trzymany tutaj w niekoniecznie najlepszych warunkach, głównie na potrzeby turystów (robienie sobie z nim zdjęć).
W tym miejscu nie zabrakło także poczęstunku z owoców: mango, papaja, arbuz, ananas i rambutan. Do maczania oczywiście sól z chilli. Nam jednak takie połączenie niespecjalnie smakowało, więc jedliśmy same słodkie owoce (takiego smaku w Polsce nie znajdziemy).
Nasz przewodnik zabrał nas następnie na spływ trzyosobowymi łódkami przez jeden z kanałów przecinających wyspę. Jest to w rzeczywistości spływ przez dżunglę, z której dochodzą różne odgłosy.
Później przyszedł czas na lunch, który nie należał do obfitych, a raczej bardzo skromnych: kupka ryżu, dwa kawałeczki kurczaka/tofu, kilka fasolek i do tego kilka łyżek zupy. Oczywiście napoje dodatkowo płatne. Dla głodnych możliwość zamówienia dodatkowego dania, jednak te były tutaj średnio 2x droższe niż w innych restauracjach w Ho Chi Minh City. Na koniec mogliśmy przez godzinę pojeździć na rowerach lub poleżeć na hamakach. My oczywiście wybraliśmy się na krótką wycieczkę po wyspie (nietrudno się zgubić w wąskich uliczkach), a później jeszcze kilka minut chillowaliśmy się na hamaku. Później pojechaliśmy bryczką przez miasto na brzeg rzeki i wsiedliśmy na łódkę, po czym wróciliśmy do My Tho.
Większą część tej jednej z największych delt świata Khmerzy stracili w XVIII wieku na rzecz Wietnamu. Ci zrobili z tego olbrzymią plantację ryżu i są jego drugim na świecie największym eksporterem (po Tajlandii). Delta Mekongu pełna jest zacienionych kanałów i małych wysepek zarośniętych bujną roślinnością. Niestety ulegają one powolnemu niszczeniu przez wydobycie piasku i żwiru z dna rzeki. Pomimo, że czyn ten jest zakazany, to po wodzie kursują setki barek załadowanych do granicy zatonięcia. W wielu miejscach Mekong rozpościera się na szerokość kilku kilometrów. Rzeka Mekong ma wiele nazw. W Laosie i Tajlandii nazywają ją Mae Nam Kong (co znaczy Matka Woda), w Chinach Lancang Jiand (co znaczy Burzliwa Rzeka), a Wietnamu Cuu Long (co znaczy Dziewięć Smoków).
Do Sajgonu wróciliśmy około godziny 17. Ponownie udaliśmy się do tej samej restauracji na kolację. Również tym razem bardzo nam smakowało. Wieczorem spacerowaliśmy po mieście i dokupiliśmy jeszcze koszulkę i spodenki, a następnie z kilkoma puszkami piwa posiedzieliśmy w centralnym punkcie miasta. Niesamowite, jak o godzinie 21:00 jest 30 stopni i można przyjemnie spędzać czas na zewnątrz. Z drugiej strony szkoda, że w czasie dnia ta temperatura jest jeszcze wyższa i dosyć trudno jest wytrzymać dłuższy czas na dworze, a każde wejście do klimatyzowanego pomieszczenia kończy się uśmiechem na twarzy i chęcią pozostania w nim jak najdłużej.
Degustacja owoców
Produkcja cukierków kokosowych
Skromny lunch
Relaks po przejażdżce na rowerach
Najnowsze komentarze