Naszą podróż rozpoczynamy na lotnisku w Poznaniu. Jadąc tam odwiedzamy jeszcze kantor, żeby wymienić złotówki na dolary, które będą niezbędne po wylądowaniu w Wietnamie do opłacenia wizy (45$ – wiza pojedyncza na miesiąc). Na Ławicy nie ma dużego ruchu, a największe zamieszanie robią dzieci zwiedzające port lotniczy oraz oczywiście osoby lecące czarterem na wakacje do Turcji. Biura podróży wprowadziły możliwość wykupienia w pakiecie wstępu do saloniku przed odlotem… Jak się pewnie domyślacie na jednej whisky się nie skończyło…
Nasz odlot był opóźniony o 15 minut z uwagi na późniejszy przylot samolotu Wizz Air z Luton. Tam miał miejsce „incydent”, o którym nic więcej nam nie powiedziano. Rejs do Beauvais trwał niecałe 2 godziny i był bardzo spokojny. Obłożenie wynosiło około 75%, z czego po rozmowach wnioskuję, że większość osób to turyści odwiedzający Paryż na kilka dni. Na miejscu, żeby dostać się do centrum korzystamy z autobusu, który jedzie do Porte Maillot. Jego cena przy rezerwacji przez Internet do 15,9 euro (na miejscu ponad 17 euro). Czas przejazdu wynosi około 1:20 h.
Kiedy dostaliśmy się do Paryża to mieliśmy jeszcze około 7 godzin do odlotu z CDG. W związku z tym zrobiliśmy sobie spacer po ulicach stolicy Francji, żeby dotrzeć do Gare de I’Est. To ponad 5 kilometrów najkrótszą drogą. Pogoda jednak dopisywała (27 stopni) i nie trzeba było specjalnie się spieszyć. Na samo lotnisko Charles de Gaulle dotarliśmy autobusem 350, który jedzie dosyć długo (ponad 1h), ale jest najtańszą opcją, jaką znaleźliśmy.
Z uwagi na spory czas do odlotu (ponad 3h) odwiedziliśmy w terminalu 1 salonik Icare, który znaliśmy z lotniska Orly. Tutaj jednak wybór przekąsek i napojów trochę skromniejszy, ale w pełni wystarczający, żeby posilić się przed lotem i odpocząć po długim spacerze. Dodajmy, że odprawę zrobiliśmy sobie wcześniej przez Internet na oba loty (Paryż – Abu Dhabi i Abu Dhabi – Sajgon).
Nasz pierwszy lot obsługiwany był przez samolot Etihadu Airbusa A340-600 w ciekawym malowaniu z okazji Grand Prix w Abu Dhabi. W środku nowocześnie, czysto i sympatycznie. Na ten 6,5 h lot otrzymaliśmy słuchawki, koc, poduszkę, zatyczki do uszu, opaskę na oczy i szczoteczkę do zębów. W samolocie świetnie działał system rozrywki, a podane posiłki były smaczne i syte. Na kolację kurczak z warzywami i pure, a na 1,5 przed lądowaniem drobna przekąska.
Po wylądowaniu w Abu Dhabi następuje całkiem sprawny przejazd autobusem do terminalu i tam jeszcze sprawniejsza kontrola bagażu (nic nie wyjmujemy z plecaków, tylko zdejmujemy buty). Dzięki temu, że wylądowaliśmy 30 minut przed czasem, to możemy jeszcze spokojnie udać się do saloniku Al Dhabi Lounge, który znajduje się od razu na lewo po kontroli. Wybór jedzenia tutaj zdecydowanie lepszy niż w salonikach, które znamy w Europie. Bez problemy można zjeść pożywane śniadanie i przyjemnie poczekać na lot. Dostępne są także prysznice.
Na lot do Sajgonu docieramy już w czasie Last Call. Chwile czekamy w autobusie i jedziemy do samolotu. Tym razem zdecydowanie bardziej wysłużony (takie sprawia wrażenie) A330. Pomimo tego bardzo wygodny i czysty. Załoga pokładowa uprzejma, ale brakuje jej tego czegoś co oferuje ekipa British Airways czy Qantas. Lot do Wietnamu trwał 6,5 godziny. W tym czasie ponownie podano dwa posiłki. Na początek śniadanie (omlet, kiełbaska i fasolka), a przed lądowaniem na ciepło kanapka z kurczakiem lub wegetariańska.
Lądowanie w Ho Chi Minh City perfekcyjne. Szybko wychodzimy z samolotu (miejsca 16 A i C) na to pozwalają i prawie jako pierwsi jesteśmy przy okienku po wizę. Oddajemy wypełniony wniosek, zdjęcie i czekamy w kolejce na rozpatrzenie. Po niecałej godzinie w drugim okienku płacimy po 45 dolarów za osobę i dzięki temu możemy „wjechać” do Wietnamu. Z lotniska zamawiamy Ubera (działa świetnie) i jedziemy bezpośrednio do hotelu Hoang Lien Hotel. Nam przyszło zapłacić za niego 2,48 Euro (normalna cena < 100 zł za pokój ze śniadaniem) i trzeba przyznać, że jest wart nawet normalnej stawki. Pokoje czyste, dobrze wyposażone, szybki Internet i rano bardzo obfite śniadanie. Do tego obsługa, która we wszystkim pomaga z uśmiechem na twarzy, przy tym nie sprawiając wrażenia czekających na napiwek.
Tego wieczoru robimy jeszcze spacer po mieście. Wstępujemy do niewielkiej knajpki na kolację, gdzie zamawiamy po zupie rybnej. Potężna porcja, którą ledwo zjadamy kosztowała nas ok. 10 złotych. Zmęczeni wracamy do hotelu i ok. 2 w nocy kładziemy się spać. Jet lag tym razem nas nie pokona!
Temperatura w Paryżu
Salonik na CDG
Zestaw nocny w klasie ekonomicznej Etihadu
Kolacja w czasie lotu CDG-AUH
Wschód słońca w Abu Dhabi
Salonik w Abu Dhabi
W oczekiwaniu na lot do Sajgonu
Nasz hotel w Ho Chi Minh City
From Karolina:
Przez jaką stronę załatwialiście promesę? 🙂
From Mati:
Przez stronę: http://vietnamvisapro.com/