Nasze kolejne dwa dni w Warszawie spędziliśmy w hotelu DoubleTree by Hilton Warsaw. Zanim jednak przejdziemy do tego, to jako ciekawostkę możemy Wam podać, że aby zrobić spacer dookoła warszawskiego lotniska trzeba pokonać ponad 14 kilometrów. My podjęliśmy taki wyzwanie i pomimo lekkiego deszczu, poranny jogging był bardzo przyjemnym początkiem dnia.
Żeby dostać się z okolic lotniska do centrum miasta można skorzystać z komunikacji miejskiej lub Ubera. Czym jest Uber? To aplikacja na smartfona, która pozwala zamówić „taksówkę” dosłownie w chwilę. W dodatku kody rabatowe są tutaj codziennością, więc przejazdy do kilku kilometrów są w zasadzie darmowe. Obecnie w Warszawie działa ok. 500 kierowców, a firma ta niedługo powinna być dostępna także w Krakowie.
DoubleTree by Hilton Warsaw po raz kolejny nas nie rozczarował. Tym razem nie korzystaliśmy ze wcześniejszego zakwaterowania. Pokój ok. godziny 15 czekał już na nas gotowy. Około 30 minut później do drzwi zapukał kelner i przyniósł talerz przekąsek (łosoś, sery, szynka itd.). To bardzo miły gest ze strony hotelu, który stara się doceniać osoby ze statusem gold. Ten wieczór spędziliśmy w saloniku hotelowym, gdzie jak zawsze pomiędzy 18-20 podawane są napoje alkoholowe oraz przekąski. Ludzi nie było zbyt dużo (zdecydowanie mniej niż w walentynki), ale pomimo to kuchnia ledwo nadążała z podawaniem jedzenia.
Kolejnego dnia zjedliśmy śniadanie w hotelowej restauracji na parterze. Tym razem zasmakowaliśmy się w gofrach z owocami (maliny, truskawki) i śmietaną posypaną czekoladą. Przepyszne. Obsługa przynosi do stolika kawę i herbatę oraz soki/wodę. W czasie śniadania można samemu skomponować sobie jajecznicę lub omleta, który zostanie przygotowany przez kucharza.
Na koniec dodajmy, że nie było żadnego problemu z późniejszym wykwaterowaniem (o 15:00). Z hotelu przejechaliśmy jeszcze do kina w Złotych Tarasach obejrzeć głośnego ostatnio „Kopciuszka” (polecamy), a dalej udaliśmy się na lotnisko, skąd o 22:50 mieliśmy lot do Poznania. Wcześniej zjedliśmy kolację w saloniku, gdzie jeszcze mieliśmy okazję spotkać i poznać Tomka (też wracał do domu), z którym do tej pory mieliśmy tylko wirtualny kontakt. A przecież naszą kwietniową, trochę dłuższą podróż będziemy mieli okazję częściowo spędzić razem. O tym gdzie się wybieramy już niebawem damy Wam znać na blogu.
Nasza trasa dookoła lotniska im. F.Chopina w Warszawie
Powitalne przekąski do pokoju
Drugie śniadanie w saloniku
Najnowsze komentarze