Rano duża mobilizacja. Budzik dzwoni o 7 rano i idziemy biegać. Pierwszy i ostatni raz rano. O tej godzinie jest już bardzo gorąco.
Codziennie rano w hotelowej restauracji jadaliśmy śniadanie. Serwowany był chleb tostowy, dżemy owocowe, płatki mlekiem, musli, miód, dwa rodzaje owoców np. arbuz i papaya, sok pomidorowy, kawa lub herbata, placki rotti, mieszanka tuńczyka z cebulą i przyprawami, ryba, pieczarki, bakłażan oraz kilka innych ciepłych potraw. Do tego mogliśmy zamówić jajka przygotowane w dowolnej postaci: gotowane, smażone, jajecznicę czy omlet.
Po śniadaniu poszliśmy na taras na dachu naszego hotelu, gdzie dostępne były wygodne leżaki. Chwila czytania gazety i śpimy. Zmęczenie nadal bardzo dużo. Pomimo, że różnica czasu w stosunku do Polski to tylko trzy godziny. Tego dnia poszliśmy jeszcze na spacer oraz na plażę, gdzie pływaliśmy wśród rafy koralowej podziwiając kolorowe rybki. Wieczorem zjedliśmy kolację w hotelu Venturo, gdzie za 6$ dostępny był szwedzki stół. Spotkać tam można było więcej Polaków. Jedzenie rzeczywiście bardzo dobre, a najlepszy tuńczyk z którego słyną Malediwy. Do tego dostaliśmy trzy całe ryby usmażone przy nas na grillu. Na deser owoce.
Wieczory spędzaliśmy na tarasie, gdzie mieliśmy cudowny widok na plamy i ocean. Do tego była muzyka na żywo. Żyć nie umierać.
Najnowsze komentarze