W ostatnim czasie w sieci można spotkać bardzo dużo negatywnych opinii na temat znanego, kubańskiego kurortu Varadero. My także chcieliśmy go ominąć, ale niestety z powodów logistyczno-czasowych zdecydowaliśmy się jednak spędzić tu kilka dni. Głównym powodem były tylko tygodniowy pobyt na Kubie i bardzo duże odległości. Wyspa jest naprawdę spora, przez co dojazd np. do Cayo Santa Maria zająłbym nam kilka godzin więcej, a szkoda tracić czasu na siedzenie w samochodzie/autobusie, kiedy można odpoczywać na naprawdę pięknej plaży. Dodajmy, że Varadero położone jest na półwyspie Hicacos, jakieś 140 km od stolicy. Sam półwysep w najszerszym miejscu ma ok. 500 metrów, więc woda jest tutaj z każdej strony.
Zatrzymaliśmy się w hotelu Brisas del Caribe, który zdecydowanie lata świetności ma już za sobą, ale z drugiej strony nie miał tak złych opinii jak inne obiekty w Varadero w przystępnych cenach. Oczywiście panuje tutaj klimat all inclusive i rzeczywiście do jedzenia i picia nie można mieć zastrzeżeń. Można za to mieć uwagi do obsługi, która już począwszy od recepcji nie jest nastawiona frontem do klienta. Nadal czuć, że wszystko tutaj jest stare, również ludzka mentalność.
Do samego Varadero dotarliśmy taksówką z samego Vinales. Kierowca jechał dosyć okrężną drogą, ale koniec końców dowiózł nas pod drzwi resortu. Byliśmy bardzo głodni, więc poszliśmy szybko coś zjeść, a następnie dostaliśmy klucze do naszych pokoi. Standard był odpowiedni do spędzenia tutaj kilku dni. Oczywiście najbardziej chcieliśmy udać się na plażę, żeby w końcu zobaczyć tę piękną, błękitną wodę. Tutaj rzeczywiście trudno jest dostrzec różnicę między niebem, a wodą. Piasek jest biały i drobny. Dodatkowo nie znajdziecie tutaj żadnych wodorostów, kamieni czy innych roślin. Po prostu idealnie. W wodzie pływają tylko małe rybki i można znaleźć kraby. Woda jest bardzo ciepła, w zasadzie od razu można wskakiwać i się kąpać.
Spędzamy w tym hotelu trzy noce. Byliśmy nastawieni wyłącznie na odpoczynek, więc nasze dni wyglądały bardzo monotonnie. Rano śniadanie, dalej plażowanie (ew. basen), powrót na obiad i dalej plaża, aż do kolacji. Niby nuda, ale kiedy jesteś w jednym z najpiękniejszych kurortów na Karaibach to uwierz, że ten czas mija bardzo szybko, a Twoje oczy nigdy nie mają dosyć tych wspaniałych krajobrazów.
Varadero to typowa hotelowa miejscowość z białą piaszczystą plażą i niekończącym się sznurem parasoli z turystami. Ale czy jest w tym coś złego? Absolutnie nie. Uważamy, że można tutaj zapomnieć o wszelkich problemach, a kiedy człowiek odejdzie kawałek od terenu równoległego do hotelu to zazna spokoju i prywatności. Uważamy, że nadal warto odwiedzać Varadero, ponieważ warunki panujące tutaj do odpoczynku są naprawdę bardzo dobre! Na koniec jeszcze, jako ciekawostkę dodam, że kiedyś Varadero służyło do obsługi amerykańskiego ruchu turystycznego, który szczególnie korzystał z różnego rodzaju uciech w czasach prohibicji.
Najnowsze komentarze