Poprzedniego wieczoru zachowałem trzeźwość umysłu, dzięki czemu nie tylko wstaliśmy odpowiednio wcześnie, ale również mogłem po raz ostatni prowadzić samochód po Florydzie. Agata w drodze na lotnisko trochę spała. Nie obyło się bez problemów ze znalezieniem stacji benzynowej, bowiem mieliśmy oddać pojazd z takim poziomem paliwa z jakim wypożyczyliśmy. Po dotarciu na lotnisko i daniu pojazdu nadaliśmy bagaż i poszliśmy czekać na lot. Wylot planowo o 11:35, a przylot o 14:00. Z lotniska pojechaliśmy metrem do centrum, ale pamiętam, że mieliśmy jakieś problemy z kupnem biletów – nie wiem dokładnie o co chodziło?
Pierwszą misją po dotarciu do miasta było znalezienie skrzynki pocztowej i wysłanie całego pliku kartek. Później po raz kolejny oglądamy Biały Dom – siedzibę Prezydenta, oraz Kapitol – siedzibę amerykańskiego Kongresu. Nie ma tutaj wielkich drapaczy chmur , zgodnie z ustaleniami utrzymuje się tutaj tylko niską zabudowę. Oprócz tego z walizką i plecakami przechodzimy przez Mali – park , znajdujący się w pobliżu rezydencji wielkich polityków. Znajdują się w nim pomniki i budowle upamiętniające najważniejsze wydarzenia z dziejów Stanów Zjednoczonych. Następnie odwiedzamy jakieś sklepy z ciuchami, bo Agata chce wydać resztę pieniędzy. Jak to się nie do końca udaje to przechodzimy do dzielnicy Chińskiej, gdzie zamawiamy kurczaka w sosie słodko-kwaśnym – najlepszy jaki w życiu jadłem i na pewno, jak kiedyś uda mi się wrócić do Waszyngtonu to udam się tutaj ponownie. Jest już ciemno, więc powolnym krokiem udajemy się w stronę dworca autobusowego.
Trochę krążymy dookoła, ale po pewnym czasie trafiamy. I tak mamy sporo czasu do odjazdu. O północy mieliśmy autobus Megbus do Nowego Jorku (kolejna nocka w drodze). Przyjechaliśmy do NY przed piątą rano.
Najnowsze komentarze