sie 01

Miami Beach – zabrakło słońca

przez w Stany Zjednoczone

Drugi dzień na Florydzie to spokojne poznanie okolicy, a w szczególności Miami Beach. Po skromnym śniadaniu po godzinie 8, które jedliśmy praktycznie na stojąco w pobliżu recepcji hotelu, wzięliśmy samochód i pojechaliśmy w okolice nabrzeża. Problemem było znalezienie miejsca z darmowym parkingiem, jednak za około dolara można było zostawić pojazd na 30 minut, więc tak też zrobiliśmy.

Samo Miami Beach to w rzeczywistości osobne miasto, które posiada popularną dzielnicę South Beach, dobrze znaną przez Europejczyków. South Beach zostało spopularyzowane w latach 80. serialem telewizyjnym „Miami Vice”. Spacerujemy wybrzeżem i podziwiamy wielkie hotele, które robią świetne wrażenie nowoczesnych budowli. Następnie jedziemy do dzielnicy Coral Gables.

Niestety spory ruch powoduje, że duży czas spędzamy w korku ulicznym. W końcu docieramy do Hotelu Biltmore, który wyróżnia się na tle innych budynków swoimi rozmiarami. Został on zbudowany w latach 20. W okolicy można podziwiać piękne, zabytkowe domy pełne arkad, balkonów i iglic.

Następnym punktem wycieczki po Miami była dzielnica kubańska. Mała Havana to miejsce, w którym Kubańczycy założyli swoją drugą ojczyznę. Trudno się temu dziwić bo to największa i najbardziej widoczna grupa etniczna w mieście. Co prawda dzielnica nie przypomina przewodnikowej, kubańskiej dzielnicy pełnej latynoskich śpiewaków i egzotycznych restauracji, ale nastrój panujący w Małej Havanie ma swoisty urok. Część Kubańczyków, którzy mieszkają w Małej Hawanie, nigdy nie była w centrum Miami. Niektórzy w ogóle nie mówią po angielsku. Ulice są znacznie spokojniejsze niż w śródmieściu Miami a domy ze specyficznymi muralami pełnymi politycznych i religijnych aluzji tworzą wyjątkową atmosferę. Tutaj odwiedzamy kilka sklepów monopolowych i szykujemy się w dalszą drogę na południe, gdzie będziemy mieli nocleg, czyi do Florida City.

Podczas przejazdu mijamy wiele znaków wskazujących na Coral Castle. Nie wiemy co to jest, ale postanawiamy tam trafić. Wchodzimy tylko do sklepu obok, gdzie znajdują się zdjęcia i pamiątki z tego miejsca. Dalej się nie wybieramy bowiem całość „śmierdzi” nam turystycznym kiczem, za którego oglądanie (muzeum) trzeba zapłacić 15 dolarów. Warto również dodać, że południowa Floryda, a dokładnie okolice Coral Castle, jest jednym z punktów Trójkąta Bermudzkiego. Prawdopodobne to właśnie na tym terenie znajdował się zatopiony kontynent, czy wyspa Atlantyda, wspomniana przez Platona. Z Miami można dotrzeć tutaj dojeżdżając do końca autostrady 1-95 south a następnie około 30 minut drogą US 1 south do 288 St (Biscayne Drive) lub autostradą Florida Turnpike south biorąc exit 5 (Biscayne Drive West). Następnie około 2 mile do SW 157 Ave.

Przed dotarciem do Florida City zatrzymujemy się jeszcze na kawę i herbatę w wiadomym miejscu (Dunkin’ Donuts). Tym razem będziemy spali w Budget Host Inn z basenem i parkingiem. Miejsce to jest świetnym punktem wypadowym na Key West. Jeszcze w ten sam dzień pakujemy się do samochodu i jedziemy na południe, ale nie na najbardziej wysunięty punkt na południe USA (tam jedziemy jutro), ale w okolice Key Largo, gdzie możemy podziwiać weekendowe domki i rezydencje bogatych Amerykanów, którzy spędzają tutaj weekendy z dala od miasta. Co ciekawe większość z nich posiada swoje łajby, które ma zaparkowane przy domku. Tak, jak my w Polsce samochód.

IMG_3351

IMG_3360

IMG_3368

IMG_3369

IMG_3393

IMG_3399

IMG_3413

IMG_3430

IMG_3437



Tagi: , , , , ,

Zostaw komentarz