Po wycieczce Island Hopping poszliśmy na obiad, a następnie do hotelu odpocząć. Ja niestety już z niego nie wyszedłem przez kolejne 12 godzin, a to wszystko przez problemy z żołądkiem, które sprawiły, że totalnie nie miałem siły na nic. Byłem bardzo osłabiony, leżałem w łóżku i tylko chodziłem do toalety. Rano ledwo zszedłem na śniadanie, żeby napić się herbaty.
Tego też dnia czekała nas zmiana hotelu, co było skomplikowanym z mojego punktu widzenia wydarzeniem. Znajdował się on jakiś kilometr drogi, którą musieliśmy pokonać z naszymi bagażami. Zrobiliśmy to po południu, kiedy już poczułem się trochę lepiej i miałem więcej siły. Kiedy zanosiło się, że wszystko pójdzie już dobrze i kolejnego dnia wyruszymy na kolejną wycieczkę po wyspach, drugie z nas dopadła ta sama, a może nawet intensywniejsza choroba/zatrucie. Teraz było jeszcze poważniej – poza brakiem apetytu i problemami z żołądkiem doszły jeszcze omdlenia.
Kolejnego dnia rano postanowiliśmy spróbować spaceru i jak dobrze pójdzie kupić wycieczkę na kolejny rejs po wyspach. Poszło nie najgorzej, wycieczkę kupiliśmy, ale w drodze do hotelu było już znacznie gorzej. Po prostu brakowało siły, żeby robić cokolwiek innego niż leżeć w łóżku. Wycieczkę udało się odwołać i odzyskać wpłaconą zaliczkę. To drugi dzień, który prawie cały spędziliśmy w hotelowym pokoju. Dopiero wieczorem wróciła energia i wtedy postanowiliśmy wejść na wzgórze, z którego podziwialiśmy piękny zachód słońca. Prowadzą na niego setki schodów, ale warto włożyć trochę wysiłku, bo okolica prezentuje się z góry imponująco.
Następny dzień to już czas powrotu. Poprosiliśmy w naszym hotelu o transfer na lotnisko. O danych godzinach z miasta wyruszają minibusy, które zbierają gości z poszczególnych hoteli i zawożą pod sam terminal. To bardzo wygodna i dosyć tania opcja. Nasz kierowca się nieznacznie spóźnił, ale mieliśmy spory zapas czasu. Dzięki temu jeszcze przed lotem udało się coś zjeść w knajpce przed lotniskiem.
Tego dnia mieliśmy zaplanowany lot do Manili, ale Philippine Airlines zmieniło rozkład i lot był do Angels City, czyli miasteczka położonego na północ od stolicy. Zaproponowano nam w związku z tym opłacenie transferu do Manili lub zwrot 1000 PHP od osoby za takową niedogodność. Wybraliśmy tę drugą ofertę.
Lot był bardzo krótki, ale widoki ponownie genialne. Zresztą zobaczcie sami!
Najnowsze komentarze