Budzimy się na pięknej La Dique. Jesteśmy podekscytowani faktem pobytu tutaj. Wczoraj nie udało nam się praktycznie nic zobaczyć, bowiem po przypłynięciu było już szaro, a po kilkunastu minutach zrobiło się zupełnie ciemno. Chowamy nasze stroje kąpielowe i sprzęt snorklowo-plażowy do torby i postanawiamy udać się w kierunku południowym na plażę Anse Source d’Argent.
Zastanawiamy się nad transportem po wyspie. Jest ona na tyle mała, że nie ma tutaj praktycznie w ogóle samochodów, a transport publiczny nie istnieje. Większość miejscowych oraz turystów porusza się za pomocą rowerów. Nasza właścicielka proponuje nam wynajęcie ich po 150 rupii za dzień od osoby. Cena wydaje nam się na tyle mało atrakcyjna, że ruszamy pieszo w kierunku portu i przy okazji rozglądamy się za tańszą alternatywą. Okazuje się, że możliwe jest pożyczenie roweru w cenie 100 rupii za dobę.
Na Anse Source d’Agent jest na tyle blisko, że urządzamy sobie spacer. Jest to jedyna plaża na Seszelach na którą wstęp jest teoretycznie płatny, tzn. wstęp na plantację przez, którą trzeba przejść, żeby dotrzeć na Anse Source d’Argent. Na wejściu pobierana jest opłata w wysokości 100 rupii, co wydaje się nie być zbyt wygórowaną stawką, jak na atrakcje, które czekają nas po drugiej stronie bramy, ale trochę dziwnie płacić za coś co w rzeczywistości jest darmowe. Wystarczy przejść kawałek trasy wodą, a dokładniej wejść do niej w okolicach prywatnego lądowiska dla helikopterów. Teraz czekają nas już tylko fantastyczne widoki – takie, których nie zobaczymy korzystając z płatnego wejścia i przemieszczając się betonową ścieżką.
Na tej plaży liczba, wielkości i układ niesamowitych granitowych bloków robi wrażenie. Tutaj rafa koralowa podchodzi pod sam brzeg. Przeglądając różne rankingi można natrafić na informacje, że jest to najczęściej fotografowana plaża na świecie – trudno się dziwić w końcu jest najpiękniejsza. Kręcono tutaj kilka filmów jak np. serial „Crusoe” czy głośny film z 1977 roku „Żegnaj Emmanuelle”.
Piasek jest niesamowicie miękki, a widoki niezapomniane. Plaża to to szereg osobnych, małych i malowniczych zatoczek. Nie mamy tutaj jednego pasa piasku, ale jego skrawki podzielone skałami. Do tego cudowne palmy i stosunkowo niewiele osób, dzięki czemu można swobodnie wybrać miejsce do leżenia. Każdy ma tutaj swój kawałek raju, który zapiera dech w piersiach. Trafiliśmy akurat na pochmurny dzień, ale to niespecjalnie przeszkadza, żeby zrobić szereg zdjęć. Trudno teraz wybrać te najlepsze, bowiem każde z nich ma w sobie coś niepowtarzalnego. Na plaży spędzamy prawie cały dzień. Nie odstraszył nas nawet ulewny deszcze, który w pewnym momencie przepędził prawie wszystkich turystów.
Do naszego domku wracamy już drogą lądową i pod drodze podziwiamy niezwykłe seszelskie żółwie olbrzymie, które mają nawet 1,5 metra długości i ważą 250 kilogramów. Robimy kolejne zdjęcia, a z uwagi, że się ściemnia to ruszamy do hotelu, żeby dotrzeć przed zmrokiem. Nam chodzenia jednak nigdy za wiele, więc jeszcze przed spaniem ruszamy na kolejny spacer.
Najnowsze komentarze