Od 8 marca budziliśmy się już w naszym hotelu Lagoon Paradise Beach Resort 4*. Rano podawane było śniadanie. Mogliśmy wybrać sobie z menu, co chcemy zjeść. Można było wybrać typowy dla Sri Lanki cienki makaron z bardzo ostrymi dodatkami, jak i zestaw złożony z tostów i owoców.
Te dni spędziliśmy w znaczącej części na plaży, gdzie dużo spacerowaliśmy, zbieraliśmy muszelki i próbowaliśmy pływać lub snorkować. Niestety fale były bardzo dużo i okazało się to prawie niemożliwe. Oprócz tego próbowaliśmy pysznych koktajli serwowanych w restauracji przy plaży. Niektórzy zmęczeni poprzednimi dniami spali na plaży do południa. Na obiad chodziliśmy tylko w trójkę z p. Michałem i próbowaliśmy kolejnych smakołyków lokalnej kuchni. Popołudniami korzystaliśmy z możliwości wypożyczenia kajaków i pływaliśmy po kanałach wzdłuż wybrzeża oceanu. Pozwalało nam to na podziwianie ciekawej fauny i flory, a obaczenie warana czy małego krokodyla tylko dodawało całej wycieczce smaku. Zabawa była przednia. Trudno będzie zapomnieć, jak p. Michał wpadł (podobno celowo) do wody z pieniędzmi i paszportem w kieszeni. Jednego dnia wybraliśmy się tuk tukiem do centrum miasta, żeby kupić pocztówki. Natomiast w przed ostatni dzień, a ostatni wieczór poszliśmy wspólnie na pożegnalną kolację, gdzie zamówiliśmy duże porcje najróżniejszych potraw z byłego Cejlonu.
Najnowsze komentarze