Tag Archives: teneryfa
16 lipca 2013

Teneryfa – zwiedzanie + pobyt na południu

Na Teneryfie byłem rok wcześniej. Objechałem ją dookoła w dobrym tempie, żeby zdążyć na powrotny prom na Gran Canarię. Tym razem mieliśmy więcej czasu, żeby zobaczyć jej zachodnie wybrzeże. Pojechaliśmy samochodem w pięć osób, a p. Helena z Tadeuszem autobusem do miejscowości, gdzie był nasz drugi hotel. Naszym pierwszym punktem odwiedzin było drzewo smocze – Drago, ponad 1000 letnie o bardzo poplątanej korze, wysokości ok. 15 metrów i średnicy 6 metrów. Zaliczane do dracen, drzewo to posiada bardzo mocno plątane gałęzie a na końcach podłużne liście. Sok z drzewa nazywany jest smoczą krwią ponieważ w kontakcie z powietrzem zmienia kolor na czerwony, przez lata używano go do przygotowywania lekarstw.

Po sesji zdjęciowej ruszyliśmy zobaczyć Los Gigantes, niewielkie miasteczko położone na zachodniej części wyspy w gminie Santiago del Teide, cechą charakterystyczną tej miejscowości są ogromne klify skalistego masywu Teno spadające pionowo do oceanu robią ogromne wrażenie. Wysokość tych skał stworzonych dawno temu przez naturę sięga 800 metrów, najlepiej podziwiać je można z turystycznej łodzi, widać wtedy całe piękno tych klifów. Ostatnim punktem były plaże w okolicach Costa Adeje. Później musieliśmy już spieszyć się, żeby odebrać naszych współtowarzyszy i zakwaterować się w nowym hotelu Ten Bel Alborada.

Na miejscu czekał nas 3* obiekt również z all inclusive, ładnym basenem i pokojach w stylu apartamentu. Co prawda był to dosyć stary budynek, ale nic nie brakowało do szczęścia. Wieczorami uczestniczyliśmy w animacjach hotelowych, które może nie były porywające, ale jednak pozwalały rozerwać się. Jednego dnia pojechaliśmy do miejscowości El Medano. Miasteczko położone tuż nad oceanem w najbardziej wysuniętej na południe części wyspy, niedaleko od lotniska południowego, znajduje się tu długa naturalna siwo-żółta plaża. Cechą charakterystyczną El Medano jest bardzo niska wilgotność powietrza oraz nieustający silny wiatr w ciągu całego roku, przyciąga to do miasteczka olbrzymią ilość osób uprawiających Windsurf. Wielbiciele górskich wędrówek mogą udać się w rejony góry Montana Roja. Tutaj odbyliśmy zaledwie spacer, w tym po murku z którego bardzo bałem się zjeść 😛 Ah ten lęk wysokości. Później przejechaliśmy (żeby wykończyć benzynę) na plażę de las Americas, która jest jedną z najpopularniejszych na wyspie. Widoki tutaj zdecydowanie bardziej atrakcyjne, niż w Las Galletas, gdzie stacjonowaliśmy. 13 dnia kwietnia nastał dzień wylotu. Przejechaliśmy w dwóch turach na lotnisko i polecieliśmy do Sewilli, gdzie wypożyczyliśmy samochód, żeby szybko przemieścić się do Portugalii. Szczegóły wycieczki w kolejnym odcinku 😉 (więcej…)



16 lipca 2013

Teneryfa – pobyt na północy

Pierwszym punktem naszej wyprawy było Puerto de La Cruz. Po przylocie wynajęliśmy samochód (5-cio osobowy) i ruszyliśmy w niepełnym składzie na miejsce naszego pobytu. Dzień wcześniej dostaliśmy smsa od właścicielki hotelu, że nastąpiła jego zmiana i dostaliśmy nowy adres. Jazda autostradą wzdłuż wyspy nie była problemem, ale trafie nie pod adres bez GPSu zdecydowanie tak. Trochę pokluczyliśmy, żeby w końcu zostawić trzy Panie na nocleg, a ja z Dziubkiem ruszyłem do stolicy po tatę i p.Tadeusza, którzy tam mieli na nas czekać po przejeździe autobusem. Poszło wyjątkowo dobrze i jak jeszcze było ciemno poszliśmy wszyscy spać. Rano śniadanie i przeprowadzka do drugiego hotelu. Tym razem był to obiekt z sieci Interpalace o bardzo wysokim standardzie. Pogoda robiła się coraz lepsza i słońce mocno grzało. Mogliśmy po obiedzie pójść na spacer i podziwiać piękne widoki na wyspie. Trafiliśmy na plażę, gdzie był czarny piasek (nie brzudzący) oraz liczne kaktusy w okolicy. Plażowiczów praktycznie brak. Wybraliśmy się również na małą przejażdżkę po okolicy wypożyczonym samochodem. Oprócz tego sporo czasu spędzaliśmy na hotelowym basenie, gdzie korzystając z formuły All-inc można było nawadniać się do woli 😉 Jednego z wieczorów przeszliśmy na drugą stronę ulicy do hotelu, który należał do tej samej sieci co nasz, dzięki czemu mogliśmy korzystać z jego udogodnień. Tam wieczorami odbywały się zabawy taneczne, a w jednej z nich wzięliśmy udział. Warto wspomnieć jeszcze o jedzeniu, które było bardzo dobre, a w szczególności soczyste i dojrzałe kiwi, którego w Polsce nie znajdziemy. Na miejscu znajdowaliśmy się w czasie świąt Wielkanocnych, dlatego część grupy uczestniczyła w świątecznych mszach w pobliskim kościele. Ja pamiętam, że w I święto wybrałem się na poranne wybieganie. (więcej…)