Tag Archives: mahe
28 grudnia 2016

Co 4 dni w samolocie, czyli podsumowanie podróżnicze roku 2016

mapa

Wow! Co to był za niesamowity rok. Minął tak szybko, że nawet nie wiem kiedy to wszystko się wydarzyło. Minęło już 12 miesięcy od kiedy przygotowałem dla Was wpis opisujący podróżniczy rok 2015. Teraz pokażę Wam co działo się u mnie w roku 2016, jakie marzenia spełniłem i jakie wspomnienia przywiozłem. (więcej…)



18 czerwca 2016

Weekend majowy na Seszelach

IMG_0966

Pierwszy od dłuższego czasu długi weekend majowy miał mieć miejsce w domu. Nic bowiem nie wskazywało na to, że linii Air Seychelles przytrafi się dosyć gruby błąd taryfowy. Cena za bezpośredni lot z Paryża do Mahe była o 50% niższa niż normalnie. Dostępnych było kilka dat pod koniec kwietnia z powrotami w maju. Obok takiej okazji nie można przejść obojętnie! Szczerze mówiąc nawet się nie wahaliśmy i bilety nabyliśmy w przeciągu kilku minut. Decyzja podjęta – lecimy na majówkę na rajskie Seszele. Pozostawały nam do ustalenia sprawy związane z noclegami, transferami i lotami pomiędzy wyspami. O tym wszystkim w tym i kolejnych wpisach. (więcej…)



26 kwietnia 2013

Kolacja kreolska, Dubaj i powrót do zimnej Polski

Rano, na śniadanie została tylko kaszka manna, jednak na opakowaniu była informacja o 16 porcjach, więc spokojnie moglibyśmy zostać na wyspie jeszcze przez kilka dni 😉 Zjedliśmy je wyjątkowo wcześnie i o 9:15 ruszyliśmy na nogach do portu, co pozwoliło zaoszczędzić 100 rupii na taksówkę, a cała droga nie zajęła nam więcej niż 15 minut z walizkami. Tutaj po chwili oczekiwania, zapłaciliśmy za prom i przepłynęliśmy w czasie około 20 minut na Praslin. Tam szliśmy na nogach w stronę lotniska, a liczni taksówkarze próbowali nas namówić na transport. Udało się jednak znaleźć przystanek skąd autobus zabrał nas do… portu. No nic, jednak stąd jechał on bezpośrednio na lotnisko, dzięki czemu byliśmy tam już o godzinie 12. W planie było zostawienie walizek i pójście na lody, jednak jak się okazało mogliśmy bez problemu lecieć wcześniejszym samolotem o godzinie 13:30. Skorzystaliśmy z tego przywileju i około 14:00 byliśmy na Mahe, gdzie musieliśmy poczekać dwie godziny na właścicielkę naszego guesthouse’u, która miała nas o 16 zabrać do siebie. Była punktualnie, a my wcześniej zjedliśmy po kanapce na lotnisku. Nasza miejscówka okazała się bardzo przyjemna – było czysto i wygodnie. Przywitano nas koszem owoców z ogrodu i kokosem do wypicia oraz zjedzenia. Wieczorem dostaliśmy pyszną kolację na którą były miejscowe specjały, a w tym cała ryba – wyjątkowo smaczna. Kuchnia kreolska okazała się w ogólności przypaść nam do gustu, chociaż nie tak, jak to miało miejsce na Sri Lance czy w Indonezji.
(więcej…)



7 kwietnia 2013

Dzień na Mahe – w oczekiwaniu na rejs

Jazda lokalnym autobusem należy do tych atrakcji, które trzeba przeżyć na Seszelach. Po tak hardcorowej jeździe podobno przechodzi mocny ból głowy, a na dodatek można przekonać się o życzliwości miejscowych, którzy pomagają nam ogarnąć ciężkie bagaże. Te niestety mocno przeszkadzają przy wychodzeniu z autobusu. Udaje nam się wysiąść w stolicy Victorii skąd idziemy do portu. Tutaj okazuje się, że pierwszy katamaran na La Digue odpłynął o 7:30, a kolejny jest o 16:30. Szukamy czegoś innego, ale jest tylko jeden towarowiec, który odpłynie, jak się załaduje… Szkoda czasu na czekanie, więc kupujemy bilety na rejs o 16:30 i idziemy do centrum. Tutaj kupujemy kartki pocztowe i ruszamy autobusem na plażę Beau Vallon. Jest piękna, woda błękitna. Spędzamy kilka godzin. Wracamy do stolicy, wypijamy owocowe napoje o smaku kiwi i truskawek, po czym wracamy do portu. Rejs mija spokojnie, większość czasu przesypiamy, bowiem zmęczenie z poprzednich dni jest duże. Po 1,5 godziny jesteśmy już na La Digue, gdzie spędzimy 5 nocy w pensjonacie La Fidelite. Niestety właścicielka w porcie na nas nie czeka, ale pomaga nam miejscowy, który ma do niej numer telefonu. Po 5 minutach przyjeżdża taksówka w postaci samochodu ciężarowego. Wsiadamy na przyczepę i po chwili jesteśmy w naszym domku. Wręczamy Josette zakupione białe Martini, za co dostajemy powitalnego drinka (woda i dużo cukru, a mało soku). Po kąpieli obiadek (leczo prosto z Fresh Marketu na Ściegiennego) i pójście spać.
(więcej…)