Kolejny dzień naszej podróży po Sri Lance, czyli już 7 marca. Rozpoczęliśmy go pobudką około godziny 7, żeby wcześniej zjeść (ponownie bardzo skromne) śniadanie i przejechać do kolejnego kompleksu dużych ogrodów, gdzie mieliśmy małe problemy ze skompletowaniem grupy. Pani Bryńska długo wahała się czy w ogóle wchodzić, a my w tym czasie poszliśmy już do przodu, a z uwagi na liczne rozgałęzienia dróg musieliśmy na siebie czekać.
Po drodze oprócz kolejnych niespotykanych w Europie roślin mogliśmy obserwować makaki, które siedziały na gałęziach drzew. Inną atrakcją były małe labirynty i wodospady. Oprócz tego spotkaliśmy w parku młodą parę miejscowych, która miała sesję zdjęciową. Nie można również zapomnieć o sporych problemach żołądkowych p. Bryńskiego, który musiał walczyć ze swoimi potrzebami na najróżniejsze sposoby.
Po godzinie 12:30 dojechaliśmy pod Mały Szczyt Adama i rozpoczęliśmy wejście. Bardzo proste, prowadzące cały czas szlakiem pozwoliło nam w przeciągu 30 minut znaleźć się na szczycie i podziwiać piękne widoki zielonych gór znajdujących się wokoło. Po zejściu jeszcze sporo czasu czekaliśmy na resztę ekipy i udaliśmy się samochodem na obiad (ok. 14:30) do miejscowości Eliya. Tutaj zjedliśmy moim zdaniem najsmaczniejszy posiłek w czasie całej wycieczki. Po godzinie ruszyliśmy dalej w drogę, żeby znaleźć się w miejscowości Tangalle, gdzie czekały nas pełne trzy dni wypoczynku. Wyjeżdżając z regionu Nuwara Eliya mogliśmy jeszcze na chwilę zatrzymać się przy olbrzymim wodospadzie, w okolicach którego były makaki, a jeden z nich dosyć agresywnie mnie zaatakował, kiedy próbowałem bliżej podejść i zrobić mu zdjęcie.
Droga na południe wyspy zajęła nam około 5 godzin. Większość czasu udało się przespać. Na miejsce dojechaliśmy przed godziną 21, gdzie otrzymaliśmy klucze do pokoi i poszliśmy wykąpać się do basenu. Ten pozostanie w naszej pamięci na długo ponieważ był położony w pięknym ogrodzie, miał bardzo czystą wodę i z uwagi na brak sezonu nie było w nim prawie nigdy ludzi.
Najnowsze komentarze