lip 28

Irlandia pod koniec listopada

przez w Irlandia

W tym roku do Irlandii, a w szczególności do Cork dostać się o wiele trudniej, niż w zeszłym roku, bowiem tanie linie lotnicze usunęły część połączeń. Nam udało się wybrać na ostatni weekend listopada 2012 roku. Lot odbywał się liniami Wizz Air. Pojechaliśmy do Wrocławia pociągiem, żeby następnie przejechać autobusem do portu lotniczego. Korki były duże, bowiem były to godziny, kiedy ludzie wracają z pracy. Dobrze, że mieliśmy odpowiedni zapas czasu.

Warto jeszcze wspomnieć, że wcześniej byliśmy w centrum handlowym, gdzie zjedliśmy smaczny obiadek w chińskim stylu. Ja miałem na talerzu kurczaka w sosie słodko-kwaśnym. Na lotnisku bez niespodzianek, odprawa minęła sprawnie, a przelot planowo. W Cork przejechaliśmy autobusem do centrum, gdzie rozpoczęliśmy poszukiwania naszego hotelu Belvedere Lodge. Pytaliśmy kilka osób, ale wskazywane przez nich kierunki były różne, a my nie mieliśmy dokładnej mapy. Mniej więcej coś kojarzyłem, ale również nie sprawdziłem dokładnej drogi. Jak się okazało nasze miejsce noclegu było położone 3 km drogi za miasto. Dotarliśmy tam idąc pieszo, po ciemku, wzdłuż bardzo ruchliwej drogi. Wcześniej weszliśmy jeszcze na stację benzynową, gdzie spotkaliśmy pracującego tam Polaka, który potwierdził, że idziemy prawidłową drogą.

Czekał na nas wiktoriański budynek, bardzo ładnie urządzony z bezpłatnym Internetem i przestronnym pokojem. Rozpakowaliśmy się, wypiliśmy butelkę nalewki i poszliśmy spać, żeby na następny dzień mieć siły do zwiedzania. Co ciekawe w tym okresie w Irlandii jest zdecydowanie cieplej niż w Polsce.

W piątek wstaliśmy całkiem wcześnie, bo już o 9 byliśmy na pysznym śniadaniu, a później ruszyliśmy piechotą do centrum. Tutaj odwiedziliśmy przede wszystkim kościół św. Anny, a na jego grubolicej wieży mieści się między innymi taras widokowy i 4 zegarowe tarcze, które ze względu na błąd konstrukcyjny poza pełnymi godzinami wskazują różny czas. Później przeszliśmy do Katedry św. Finbara – na miejscu, w którym wznosi się wybudowana w XIX wieku świątynia w VI wieku znajdował się tu klasztor i szkoła patrona Cork św. Finbara. Ze średniowiecznego kościoła nic nie zostało, a we współczesnym warto obejrzeć piękne witraże. Przerwę zrobiliśmy standardowo w MCDonaldzie, gdzie wypiliśmy kawę i Coca Colę o smaku wiśniowym, którą kupiliśmy w pobliskim markecie. Po tym odbyliśmy jeszcze spacer wzdłuż jednej ze ścieżek turystycznych, które są specjalnie wyznaczone w mieście. Trafiliśmy do Elizabeth Fort, który został zbudowany u schyłku XVI w. i służył armii do obrony miasta. W 1603 r., kiedy rządy objął król James I, doszło w Cork do rozruchów skierowanych przeciwko nowemu władcy, w trakcie których mieszkańcy zniszczyli fort. Zamieszki stłumiono, a obywatele Cork zostali zmuszeni do odbudowy fortu na swój własny koszt.

O tej porze roku ciemno robi się już około 16. My dokładnie o 16:10 rozpoczęliśmy spacer w kierunku hotelu, gdzie mogliśmy zjeść co nie co, co przywieźliśmy z Polski.

IMG_0003

IMG_0024

IMG_0033

IMG_0048

IMG_0067

IMG_0096

IMG_0098

IMG_0098

IMG_0062

IMG_0071

IMG_0094



Tagi: , , ,

Zostaw komentarz