Archive | Hiszpania RSS feed for this section
26 lutego 2014

Malaga – jednak nie lecę sam

Od jakiegoś czasu miałem w planach lot 12 grudnia na weekend do hiszpańskiej Malagi. Poza tym zorganizowany był dojazd Polskim Busem z Poznania do Berlina, skąd miał odbyć się wylot. W ostatniej chwili okazało się, że jednak będę miał kompana, przez co szybka zmiana planów i na Schonefield jedziemy samochodem, który zostawimy tam na cztery doby za około 70 złotych, przy samym lotnisku.
(więcej…)

13 listopada 2013

Jesienny, ale gorący weekend na Majorce

Pod koniec października pogoda w Polsce rzadko kiedy przekracza 15 stopni, a słońce znika już po godzinie 17. W związku z tym trzeba szukać innych miejsc na spędzenie weekendu, niż nasz kraj. Dobrym pomysłem okazał się wyjazd na hiszpańską Majorkę.

Rano, po śniadaniu pojechaliśmy autobusem na lotnisko Ławica w Poznaniu, gdzie po sprawnej kontroli bezpieczeństwa skorzystaliśmy z dobrodziejstwa Priority Pass i zjedliśmy w saloniku kanapkę, wypiliśmy kawę i wzięliśmy gazety na drogę. Lot liniami Ryanair trwał prawie 3 godzin, a obłożenie było bliskie 100%. Po wylądowaniu zajrzeliśmy do saloniku na lotnisku Palma de Mallorca, jednak nie wpuszczono nas bez Boarding Passów na ten dzień. W związku z tym udaliśmy się do wypożyczalni Gold Car po samochód Ford Fiesta z ubezpieczeniem Relax i pełnym bakiem paliwa. Poszło na tyle sprawnie, że po 14 byliśmy już w hotelu Playa Linda oddalonym o 40 kilometrów od lotniska i od razu poszliśmy na plażę w miasteczku Paguera. Tutaj przyjemny piasek, ciepła woda i nadal pełno turystów. Ja niestety długo leżeć nie mogłem i zacząłem spacerować wzdłuż brzegu. Po kilku godzinach zrobiliśmy jeszcze zakupy w sklepie (woda, winogrono i banany) i poszliśmy na kolację do hotelu. Wybór potraw i ich nielimitowana ilość nie wyszła nam na zdrowie, bowiem codziennie, regularnie przesadzaliśmy z posiłkami i później czuliśmy się przejedzeni. (więcej…)

16 lipca 2013

Teneryfa – zwiedzanie + pobyt na południu

Na Teneryfie byłem rok wcześniej. Objechałem ją dookoła w dobrym tempie, żeby zdążyć na powrotny prom na Gran Canarię. Tym razem mieliśmy więcej czasu, żeby zobaczyć jej zachodnie wybrzeże. Pojechaliśmy samochodem w pięć osób, a p. Helena z Tadeuszem autobusem do miejscowości, gdzie był nasz drugi hotel. Naszym pierwszym punktem odwiedzin było drzewo smocze – Drago, ponad 1000 letnie o bardzo poplątanej korze, wysokości ok. 15 metrów i średnicy 6 metrów. Zaliczane do dracen, drzewo to posiada bardzo mocno plątane gałęzie a na końcach podłużne liście. Sok z drzewa nazywany jest smoczą krwią ponieważ w kontakcie z powietrzem zmienia kolor na czerwony, przez lata używano go do przygotowywania lekarstw.

Po sesji zdjęciowej ruszyliśmy zobaczyć Los Gigantes, niewielkie miasteczko położone na zachodniej części wyspy w gminie Santiago del Teide, cechą charakterystyczną tej miejscowości są ogromne klify skalistego masywu Teno spadające pionowo do oceanu robią ogromne wrażenie. Wysokość tych skał stworzonych dawno temu przez naturę sięga 800 metrów, najlepiej podziwiać je można z turystycznej łodzi, widać wtedy całe piękno tych klifów. Ostatnim punktem były plaże w okolicach Costa Adeje. Później musieliśmy już spieszyć się, żeby odebrać naszych współtowarzyszy i zakwaterować się w nowym hotelu Ten Bel Alborada.

Na miejscu czekał nas 3* obiekt również z all inclusive, ładnym basenem i pokojach w stylu apartamentu. Co prawda był to dosyć stary budynek, ale nic nie brakowało do szczęścia. Wieczorami uczestniczyliśmy w animacjach hotelowych, które może nie były porywające, ale jednak pozwalały rozerwać się. Jednego dnia pojechaliśmy do miejscowości El Medano. Miasteczko położone tuż nad oceanem w najbardziej wysuniętej na południe części wyspy, niedaleko od lotniska południowego, znajduje się tu długa naturalna siwo-żółta plaża. Cechą charakterystyczną El Medano jest bardzo niska wilgotność powietrza oraz nieustający silny wiatr w ciągu całego roku, przyciąga to do miasteczka olbrzymią ilość osób uprawiających Windsurf. Wielbiciele górskich wędrówek mogą udać się w rejony góry Montana Roja. Tutaj odbyliśmy zaledwie spacer, w tym po murku z którego bardzo bałem się zjeść 😛 Ah ten lęk wysokości. Później przejechaliśmy (żeby wykończyć benzynę) na plażę de las Americas, która jest jedną z najpopularniejszych na wyspie. Widoki tutaj zdecydowanie bardziej atrakcyjne, niż w Las Galletas, gdzie stacjonowaliśmy. 13 dnia kwietnia nastał dzień wylotu. Przejechaliśmy w dwóch turach na lotnisko i polecieliśmy do Sewilli, gdzie wypożyczyliśmy samochód, żeby szybko przemieścić się do Portugalii. Szczegóły wycieczki w kolejnym odcinku 😉 (więcej…)

16 lipca 2013

Teneryfa – pobyt na północy

Pierwszym punktem naszej wyprawy było Puerto de La Cruz. Po przylocie wynajęliśmy samochód (5-cio osobowy) i ruszyliśmy w niepełnym składzie na miejsce naszego pobytu. Dzień wcześniej dostaliśmy smsa od właścicielki hotelu, że nastąpiła jego zmiana i dostaliśmy nowy adres. Jazda autostradą wzdłuż wyspy nie była problemem, ale trafie nie pod adres bez GPSu zdecydowanie tak. Trochę pokluczyliśmy, żeby w końcu zostawić trzy Panie na nocleg, a ja z Dziubkiem ruszyłem do stolicy po tatę i p.Tadeusza, którzy tam mieli na nas czekać po przejeździe autobusem. Poszło wyjątkowo dobrze i jak jeszcze było ciemno poszliśmy wszyscy spać. Rano śniadanie i przeprowadzka do drugiego hotelu. Tym razem był to obiekt z sieci Interpalace o bardzo wysokim standardzie. Pogoda robiła się coraz lepsza i słońce mocno grzało. Mogliśmy po obiedzie pójść na spacer i podziwiać piękne widoki na wyspie. Trafiliśmy na plażę, gdzie był czarny piasek (nie brzudzący) oraz liczne kaktusy w okolicy. Plażowiczów praktycznie brak. Wybraliśmy się również na małą przejażdżkę po okolicy wypożyczonym samochodem. Oprócz tego sporo czasu spędzaliśmy na hotelowym basenie, gdzie korzystając z formuły All-inc można było nawadniać się do woli 😉 Jednego z wieczorów przeszliśmy na drugą stronę ulicy do hotelu, który należał do tej samej sieci co nasz, dzięki czemu mogliśmy korzystać z jego udogodnień. Tam wieczorami odbywały się zabawy taneczne, a w jednej z nich wzięliśmy udział. Warto wspomnieć jeszcze o jedzeniu, które było bardzo dobre, a w szczególności soczyste i dojrzałe kiwi, którego w Polsce nie znajdziemy. Na miejscu znajdowaliśmy się w czasie świąt Wielkanocnych, dlatego część grupy uczestniczyła w świątecznych mszach w pobliskim kościele. Ja pamiętam, że w I święto wybrałem się na poranne wybieganie. (więcej…)

15 lipca 2013

Sewilla – piękne, klimatyczne miasto

W Sewilli wylądowaliśmy po godzinnym locie Ryanair z Barcelony. Lotnisko bardzo małe. Do centrum można dojechać praktycznie tylko autobusem, bowiem droga jest bardzo ruchliwa i odległość ok. 10 km również nie zachęca do spaceru. Na miejscu udało nam się znaleźć przechowalnie bagażu, dzięki czemu na zwiedzanie mogliśmy udać się bez obciążenia. Pozostało nam zlokalizowanie swojego położenia i ustalenie trasy. Pierwszym punktem, który chcieliśmy zobaczyć była Torre del Oro. Podczas średniowiecza wieża służyła jako więzienie. Dziś wieża jest odrestaurowana i jest siedzibą Muzeum Marynarki Wojennej. Jej nazwa pochodzi od złotego koloru jakim mieni się wieża poprzez odbijanie promieni słonecznych z pobliskiego jeziora. Następnie wzdłuż brzegu szliśmy podziwiając charakterystyczną architekturę miasta. Pogoda nam dopisała. Weszliśmy do typowej, hiszpańskiej restauracji, gdzie można było zjeść coś miejscowego i napić się kawy. Po ciężkiej nocy, każdy szukał szansy na odpoczynek. Kolejnym ciekawym punktem, który podziwialiśmy była arena walki byków. Z uwagi, że byliśmy w Sewilli w czasie Wielkiego Tygodnia, to odbywały się tutaj różne uroczystości. Region ten słynie z najbardziej uroczystego obchodzenia świąt Wielkanocnych na świecie. Spotkaliśmy również ludzi, którzy przypominali nam zakonników z Ku Klux Klan. (więcej…)

15 lipca 2013

Dużą grupą na podbój Hiszpanii

W lutym 2012 roku zaczęliśmy planować wyjazd na wakacje tanimi liniami. Mieliśmy lecieć dużą grupą, bo aż 7-osobową. To jest mały problem, bowiem trudno w takiej ilości kupić w relatywnie niskiej cenie bilety w konkretne miejsce w konkretnym czasie. W związku z tym zaczęły pojawiać się pewne komplikacje, lekkie zmiany terminów i przebukowanie hoteli. Nasza trasa ukształtowała się dosyć hardcorowo, bowiem do Teneryfy lecieliśmy z Poznania przez Barcelonę i Sewillę, a wracaliśmy do Wrocławia przez Sewillę i Pizę. Z drugiej strony zobaczyliśmy kawał Europy. (więcej…)